A oto fotoreportaż:
Padwa:
(to jest wieża, w której pracował Galileusz)
(pod koniec dnia, zmęczenie dopadło każdego)
Wenecja:
(ciastka, ciastka, mniammmm)
Verona:
(włoskie lody są wspaniałe!!)
(a tu pani wyszywała imiona na czym tylko się chciało)
(a tu widok na sklep)
(i mam taką pamiątkę)
(i naparstek)
(no i oczywiście balkon Julii)
Basen z ciepłą woda, która miała 34 stopnie :)
Alpy:
(niedzielne targowisko w Camisano Vicentino)
(wycieczka rowerowa po Campodoro)
(wiatraki w Austrii, po drodze do domu)
I to już koniec.
2 komentarze:
Oho, widzę że nie tylko ja zaatakowałam Włochy tego lata :)
Czy Ciebie też polska jesień w sierpniu, nawet nie złota, tak zdołowała po poworcie ze słonecznej Italii ?
A moze masz namiary na ten sklepik z wyszywankami ? Otworzyłam u siebie listę adresów.
Ach, ta słoneczna Italia - mnie tylko powzdychać...
A naparstek super - fajna pamiątka :)
Prześlij komentarz